sobota, 15 sierpnia 2015

Prolog

   Niespełna jedenastoletnia dziewczynka siedziała samotnie na plaży, przyglądając się falom, rozbijającym się o ścianę wysokiego klifu. W małej dłoni trzymała białą stokrotkę, która rozkwitała na jej oczach, by za chwile zwinąć się znów w maleńki pączek. Patrzyła na to z mieszaniną radości i strachu. Bała się reakcji matki i siostry, które od lat nie kryły pogardliwych spojrzeń rzucanych w jej kierunku. Boleśnie świadoma odrzucenia ze strony rodziny dziewczynka, otarła pojedynczą łzę.
   Nad morzem zawsze czuła się bezpiecznie, ciągle odwiedzała plażę, na którą niegdyś przychodziła z ojcem. Tu mogła być sobą, z dala od poukładanego życia matki, dla której była tylko dziwadłem.
   Wstała otrzepując z piasku swoją jasną, prostą sukienkę. Od rodzinnej rezydencji dzieliło ją tylko mila, ale musiała już wracać by zdążyć przed zmrokiem. Idąc przez znajomy las, skąpany w świetle zachodzącego słońca, czuła narastający niepokój, wiedziała, że coś było nie tak. Odwróciła się gwałtownie, dostrzegając za sobą cień ukrywający się pośród drzew. Ludzki cień.
-Wyjdź kimkolwiek jesteś! - zawołała, przestraszona.
-Dlaczego mnie śledzisz? 
-Wolał bym określenie obserwuję. - powiedział spokojnie chłopiec o kruczoczarnych włosach, wychodząc z cienia.
-Kim ty jesteś? - powiedziała, patrząc w jego zadziwiająco zielone oczy o kształcie migdałów.
-Jestem Albus Potter.
-Od jak dawna mnie śledzisz? - zapytała, drżącym głosem.
-Szczerze mówiąc OBSERWUJE cię od kilku dni. 
Dziewczynka otworzyła szerzej swoje wielkie, bursztynowe w świetle słońca oczy.
-Czy..
-Czy widziałem jak czarujesz? To chciałaś powiedzieć, tak? No więc, tak widziałem, ale nie musisz się bać - powiedział nieznajomy - to nic złego, jestem taki jak ty, cała moja rodzina jest taka jak ty.
Stała w odrętwieniu, myśląc gorączkowo. Odkąd skończyła sześć lat matka starała się ukryć ją przed światem, uważając ją za dziwoląga i odmieńca, co jeśli nie jest jedyna, jeśli naprawdę są inni?
-Udowodnij mi! - powiedziała, nie mogąc uwierzyć, w to co słyszy.
Chłopiec podniósł z ziemi szyszkę, po czym podrzucił ją w górę przymykając powieki. W jednej chwili szyszka zamieniła się w złoty pył, który niesiony przez wiatr osiadł na puszystych, kasztanowych lokach dziewczynki.
-Jak to możliwe? - zapytała zdumiona.
-To magia. Jesteś czarownicą, a ja czarodziejem.
Miała w tej chwili wiele pytań, ale nie mogła wydobyć z siebie ani słowa.



  

2 komentarze:

  1. Świetny :D Nie mogę doczekać się tego co będzie dalej.
    Zapraszam Cię do zapisania się do mojego spisu
    Blogeria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło ^^ Dziękuje za propozycję, chętnie skorzystam :3

      Usuń